wtorek, 10 lipca 2012

Rozdział IX

Była 13.30, moja klasa właśnie skończyła ostatnią lekcje. Napisałam do Kacpra, że za 10 min będę pod szkołą i ma tam na mnie czekać. A więc, ubrałam buty, nałożyłam jakąś bluzę i wyszłam z domu. Po drodze dostałam sms od Rafała - kolegi mojego brata, że spodobała mu się Iza i czy mogłabym ich jakoś zapoznać.
- Hmm... czemu nie .? Może zapomni wtedy o Dominiku . - pomyślałam.
W końcu dochodziłam do szkoły, z daleka zobaczyłam Kacpra, zauważyłam też, że stoi tam z jakąś dziewczyną, przyjrzałam się i tą dziewczyną była Majka .! Byłam wściekła.. Szybszym krokiem szłam w ich stronę. On stał tyłem do mnie, ona zauważyła, że idę . Gdy byłam już całkiem blisko ich, ona podeszła bliżej do niego i go pocałowała. Nie wierzyłam w to co widzie, w jednej chwili, tak jakby wszystko mi się zawaliło.
- Ja to zawsze trafiam na palantów.! - krzyknęłam i ze łzami w oczach pobiegłam w przeciwną stronę.
- Ej, Sara . Stój, czekaj . To nie tak .. - Kacper, pobiegł za mną, ale najpierw powiedział do Majki - No i co narobiłaś .?! Mówiłam, że nie chce z Tobą być.! Ją kocham , a Ciebie wręcz teraz nienawidzę.!
 Dogonił mnie.
- To ona mnie całowała, ja ją odepchnąłem. - tłumaczył się.
- Jaka ja byłam naiwna zgadzając się być dla Ciebie kimś więcej. Nie cierpiałabym teraz.! Jesteśmy razem prawie 3 tygodnie i ja byłam naprawdę szczęśliwa. Fajnie było się tak pobawić moimi uczuciami .? - zaczęłam wyrzucać z siebie wszystko co w tej chwili myślałam.
- Ale ja Cię Kocham, zrozum to.! Niczym się nie bawiłem , ja chce być z Tobą, i tylko z Tobą, nikim więcej.  - mówił to tak głośno, że przechodnie zaczęli się zatrzymywać.
- A Majka .? 
- O boże, Majka...... Ona chciała ze mną być, ale już wtedy byłem zakochany w Tobie. Przeprosiłem ją i powiedziałem, że inna dziewczyna zawróciła mi w głowie, że ze mną nie byłaby szczęśliwa bo nie czułbym tego samego co ona. Wściekła się i powiedziała, że będę tego żałował. To pewnie jej taka zemsta. Ale, ja kocham Ciebie, nie ją .! Uwierz mi.! - wykrztusił z siebie, łapiąc mnie za rękę i przyciągając w swoją stronę.
- Puść mnie.! - szarpnęłam ręką i odsunęłam się od niego . - Wiesz powinniśmy się rozstać, przynajmniej na jakiś czas. Zrobić sobie przerwę. Ja też Cię kocham, ale .....
- Ale co .? - wtrącił .
- Ale nie ufam Ci już.! Potrzebuje czasu. - oświadczyłam.
- Sara, nie .! Nie rób mi tego, zastanów się jeszcze .! - prosił mnie, ale bezskutecznie.
- Ja już się zastanowiłam .! I nie proś, bo jeszcze pogorszysz sprawę. - powiedziałam i poszłam w stronę domu.
Kacper usiadł na ławce, rękami zakrył twarz. Majka chciała do niego podejść, ale ją odtrącił.
Wracałam do domu cała zapłakana, ludzie dziwnie się na mnie patrzyli. Postanowiłam zadzwonił do Izy i jej wszystko powiedzieć.
* 10 minut później .. *
- [....] no, ja już kończę, jestem przy moim bloku. - powoli kończyłam rozmowę.
- Okej, trzymaj się jakoś. Nie płacz przez takiego frajera. A co do Rafała to mogę się z nim umówić. - Iza podsumowała wszystko o czym rozmawiałyśmy.
- Dam mu Twój numer, pa .! - skończyłam.
Powoli wchodziłam po schodach i wycierałam łzy , aby ani tata, ani Fabian nie widzieli, że płacze.
- O hej słońce. Ja właśnie wychodzę, zostawiłem wam pieniądze na ten weekend, na pizze albo coś . - powiedział tata. Miał wyjechać na weekend, więc zostaliśmy sami.
- Dobrze Tatusiu. - uśmiechnęłam się . - A gdzie Fabian .
- Fabian wyszedł gdzieś z Kamilą, wróci wieczorem. Trzymajcie się .
- Okej, paa .
Tata wyszedł, a ja zostałam sama. Mijały godziny, na zegarku była 16. a ja nic tylko leżałam na łóżku , nie chciało mi się nigdzie wychodzić . Postanowiłam się trochę zdrzemnąć .
Gdy się obudziłam była już 20 .
Poszłam do kuchni zrobiłam sobie popcorn, poszłam do salonu, wybrałam 2 filmy. Jeden horror, a drugi to komedia romantyczna. Usiadłam wygodnie na kanapie, przykryłam się kocem i w między czasie włączyłam piecyk. Lubie takie wieczory, choć ten jest zupełnie z innym nastrojem niż zawsze i ta myśl psuła mi humor.
Minęły mnie więcej 2h. Pierwszy film się skończył, a Fabian dalej nie wracał.
Po kolejnym filmie, dalej go nie było. Martwiłam się zadzwoniłam do niego, ale nie odbierał. Po 10 minutach wysłał mi sms. * Sis, sory, że nie odebrałem, ale jest za głośno, wrócę za około 2h. Nie martw się . ;* .*
Uff.. Ulżyło mi, już się bałam, że coś mu się stało. Nie miałam siły na niego czekać, wykąpałam się i poszłam spać. Niestety nie było to takie łatwe. Za, żadne skarby nie mogłam zasnąć ....

wtorek, 3 lipca 2012

Rozdział VIII


- He..eej Iza . - powiedziała nieśmiało.
- Czego .? Jak ty w ogóle możesz po tym wszystkim ze mną rozmawiać.?
- Chciałam to wyjaśnić ...
- Tu nie ma co wyjaśniać. Uważałam Cię za przyjaciółkę, a ty okazałaś się zwykła szmatą .
- Ale ja nie chciałam .. Samo tak wyszło ..
- Samo tak wyszło... Ta jasne .. Weź mi kitu nie wciskaj. Ale wiesz co .? Mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Bierz go sobie. Ja z nim skończyłam. Niech wam się układa .! - sarkastyczna odpowiedź Izy, zatkała Martynę. - Idź już sobie.. Nie mam ochoty na Ciebie patrzeć . Martyna odeszła, a Iza poszła w kąt i się popłakała. Podbiegłam do niej, ale nic nie mówiła tylko przytuliłam. Domyślałam się co mogła czuć. Na wierzchu była twarda a tak naprawdę wszystko niszczyło ją od środka. A co do Dominika. Chociaż nigdy tak naprawdę za nim nie przepadałam. Udawałam, że go lubię. Robiłam to dla niej, była szczęśliwa. Ale ten idiota, nie był jej wart. Nie potrafił docenić tego co miał. Teraz gdy patrze na jej łzy obwiniam siebie za to, że wcześniej jej nie powiedziałam co o nim myślę i że jest zwykłym palantem..
- Sarciu, zostawisz mnie samą.? Tam stoi Kacper, idź do niego. Ja chce to wszystko przemyśleć. 
- Dobrze, trzymaj się.
Wstałam i w podskokach podbiegłam do Kacperka. Stanęłam za nimi zakryłam mu oczy dają całusa w policzek.
- O jesteś . Szukałem Cię .
- Sorka, ale musiałam pobyć trochę z Izą.
- Słyszałem co się stało, dobra z Ciebie przyjaciółka.
- Spotkamy się dzisiaj po lekcjach .? Chcę Cię o coś zapytać. 
- Okej . Ale obiecaj, że potem pójdziesz do Izy, ona Cię teraz potrzebuje. Nie chce żebyś przez nas związek zaniedbała przyjaźń z nią.
- Dobrze, dobrze. To wspaniale, że tak myślisz .
Zadzwonił dzwonek na lekcje, a my weszliśmy do szatni się przebrać. Dzisiaj mamy mieć sprawdzian z biegu na 60m w pobliskim parku.. Przebraliśmy się i razem z wuefistką udaliśmy się do pobliskiego parku.
- To na początek dziewczyny... Biegamy w dwójkach. Hmm.. Jako pierwsze pobiegną najszybsze .. - zamyślona pani popatrzała się na mnie i się uśmiechnęła - Czyli Sara i .... niech będzie Martyna.
- Pani, ale to nie fair wiadomo, że Sara będzie szybsza. - syknęła nie zadowolona Martyna, popatrzyła się na mnie. Ja się najzwyczajniej w życiu śmiałam, co ją jeszcze bardziej wkurzało.
- Tak. Sara to trudna rywalka, żadna z was nie ma takiego czasu jak ona. Ale ty z wszystkich dziewczyn masz największe szanse, żeby ją dogonić.
Poszłyśmy na start... Przygotowałyśmy się . Nagle pani zagwizdała co oznaczało rozpoczęcie biegu. Nie zdążyłam się dobrze rozpędzić, gdy Martyna wbiegła na mnie, wywalając mnie na ziemię. Było widać, że zrobiła to umyślnie. Pani natychmiast zagwizdała ponownie, tym razem na zakończenie .
- Co to miało znaczyć Martyna .? - pytała wściekła wuefistka.
Martyna nic nie odpowiedziała.
- Ty już całkiem na głowę upadłaś.? - krzyknęłam do niej.
- Oj, nie marudź tylko wstawaj - odpowiedziała chamsko.
- Nie mogę, coś mi z nogą zrobiłaś idiotko.! Wiedziałaś, że nie wygrasz to musiałaś mi coś zrobić, żeby być najlepsza .? Tak samo jak z Dominikiem .! Wiedziałaś, że jest zajęty, ale musiałaś go zaliczyć. Chcesz mieć wszystko kosztem innym .! Jesteś podła .! Aż tak Cię fascynuje nieszczęście innych .?
- Weź się tak nie unoś. Nie zrobiłam nic specjalnie, ani w tej sprawie z Tobą, ani w tej z Dominikiem i Izą .!
- Nie wmawiaj mi że to nie było umyślnie bo było .! A tera skończ już się kompromitować, bo robisz z siebie totalne pośmiewisko.!
Wszyscy zamilkli, nawet pani od WF . Wybełkotała tylko, że wracamy do szkoły. Iza pomogła mi i jakoś doszłam do szkoły. Na resztę lekcji nie poszłam, przyjechał po mnie tata i pojechaliśmy do szpitala zobaczyć co z tą nogą. Okazało się, że o mały włos i byłaby złamana. Lekarz zalecił mi nie biegać przez najbliższy tydzień.'' Martyna ma szczęścia, że to nic poważnego '' - myślałam po każdym słowie wypowiedzianym przez lekarza.