Następny dzień, wtorek. Ten dzień tygodnia lubię
najbardziej. Nie wiem, czemu jakoś tak jest.
Ciągle myślę o wczorajszym dniu. Niechętne o tym myślę, bo do tego czasu
moje zdanie na temat miłości było takie: ‘‘ Niby się kochają, ale nawet nie wiedzą,
co to znaczy miłość. ‘‘. Więc sądziłam
także, że w tym wieku też nie mogę kochać, w końcu mam tylko ponad 15 lat.
Ciągle i w kółko te myśli latały po mojej głowie. Moje przemyślenia przerwały
dwa długie dzwonki do drzwi. Otworzyłam drzwi, a przed nimi stała uśmiechnięta
od ucha do ucha Iza.
- Hej.! A co ty taka nie w humorze.? – Spytała, dokładnie mi
się przyglądając.
- Eee… Po prostu nie wyspałam się. - Wymyśliłam coś szybko, nie
zdradzając, że mój dzisiejszy humor jest związany z wczorajszym dniem. -
Przecież jest jeszcze wcześnie, miałaś przyjść o 7.30 …
- Ups.. Ktoś tu chyba dzisiaj zaspał.. Przecież jest już
7.35.. – Zachichotała Iza.
- Co.? O mój boże wejdź, ja się szybko wyszykuje. – Powiedziałam
wściekła, poczym pobiegłam do łazienki.
15 minut później.
- Sarciu, szybciej stoisz już przed lustrem 15 min. –
wytykała mi najwyraźniej znudzona Iza.
- Już, już. Jeszcze tylko szminka.. – Odpowiedziałam.
Nigdy się tak nie stroiłaś, a zwłaszcza do szkoły. Hmm..
Czyżby ktoś zawrócił Ci w głowie.? – dopytywała z ironicznym uśmieszkiem.
- Pff.. Co ty, Iza. Oszalałaś. Nikt mi się nie podoba. Ha ha.
– Zarzuciłam, następnie szybko zmieniając temat.
Ubrałam szybko trampki i poszyłyśmy w stronę, znienawidzonej
szkoły.
Przechodząc przez jedną z uliczek, zatrzymałam się.
- Co.? Przecież to Dominik. I to na dodatek całuje się z
Martyną. Przecież Iza się załamie. – Myślałam jednocześnie patrząc na to i nic
nie mówiąc.
- Co ty tam zobaczyłaś. Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.
- Nie wiem czy chcesz, ale powinnaś to zobaczyć.
Po tych słowach zaniepokojona Iza, podeszła do mnie.
- Jak on mógł, ale z niego frajer. – Wydusiła z siebie i się
rozpłakała.
Odrazy podbiegłam do niej, aby ją pocieszyć.
- Nie martw się, nie zasługiwał na Ciebie. – Mówiłam.
___________________________