piątek, 20 kwietnia 2012

Rozdział II


Następny dzień, wtorek. Ten dzień tygodnia lubię najbardziej. Nie wiem, czemu jakoś tak jest.  Ciągle myślę o wczorajszym dniu. Niechętne o tym myślę, bo do tego czasu moje zdanie na temat miłości było takie: ‘‘ Niby się kochają, ale nawet nie wiedzą, co to znaczy miłość. ‘‘.  Więc sądziłam także, że w tym wieku też nie mogę kochać, w końcu mam tylko ponad 15 lat. Ciągle i w kółko te myśli latały po mojej głowie. Moje przemyślenia przerwały dwa długie dzwonki do drzwi. Otworzyłam drzwi, a przed nimi stała uśmiechnięta od ucha do ucha Iza.
- Hej.! A co ty taka nie w humorze.? – Spytała, dokładnie mi się przyglądając.
- Eee… Po prostu nie wyspałam się. - Wymyśliłam coś szybko, nie zdradzając, że mój dzisiejszy humor jest związany z wczorajszym dniem. - Przecież jest jeszcze wcześnie, miałaś przyjść o 7.30 …
- Ups.. Ktoś tu chyba dzisiaj zaspał.. Przecież jest już 7.35.. – Zachichotała Iza.
- Co.? O mój boże wejdź, ja się szybko wyszykuje. – Powiedziałam wściekła, poczym pobiegłam do łazienki.
15 minut później.
- Sarciu, szybciej stoisz już przed lustrem 15 min. – wytykała mi najwyraźniej znudzona Iza.
- Już, już. Jeszcze tylko szminka.. – Odpowiedziałam.
Nigdy się tak nie stroiłaś, a zwłaszcza do szkoły. Hmm.. Czyżby ktoś zawrócił Ci w głowie.? – dopytywała z ironicznym uśmieszkiem.
- Pff.. Co ty, Iza. Oszalałaś. Nikt mi się nie podoba. Ha ha. – Zarzuciłam, następnie szybko zmieniając temat.
Ubrałam szybko trampki i poszyłyśmy w stronę, znienawidzonej szkoły.
Przechodząc przez jedną z uliczek, zatrzymałam się.
- Co.? Przecież to Dominik. I to na dodatek całuje się z Martyną. Przecież Iza się załamie. – Myślałam jednocześnie patrząc na to i nic nie mówiąc.
- Co ty tam zobaczyłaś. Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.
- Nie wiem czy chcesz, ale powinnaś to zobaczyć.
Po tych słowach zaniepokojona Iza, podeszła do mnie.
- Jak on mógł, ale z niego frajer. – Wydusiła z siebie i się rozpłakała.
Odrazy podbiegłam do niej, aby ją pocieszyć.
- Nie martw się, nie zasługiwał na Ciebie. – Mówiłam.
___________________________

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Rozdział I


Dryyyń.!  Dryyń.! – Odezwało się głośne dzwonienie budzika.
Co?!  Już siódma..: (  – Mówiłam sama do siebie.
Dzisiaj szczególnie nie chciało mi się iść do szkoły. Powód jest jasny. 14 luty – Walentynki. Nie przepadam za tym dniem.! Nie widzę w nim nic szczególnego, to tylko kolejne kartki, które po przeczytaniu zostają rzucone w kąt. No i oczywiście te ‘’zakochane pary’’, które mimo tego, że myślą, że to miłość to i tak wszyscy znają prawdę. Ale jakoś trzeba go przeżyć. Ubrałam ulubioną bluzkę, ciemne rurki i czerwone trampki, zarzuciłam na siebie kurtkę, a plecak przerzuciłam przez jedno ramie i powędrowałam do szkoły. W drodze do szkoły przechodziłam przez ulicę, na której było mnóstwo sklepów. W dosłownie każdym było widać wiszące serduszka, czerwone baloniki itp.
Gdy weszłam do szkoły podeszła do mnie moja najlepsza przyjaciółka:
- Wesołych Walentynek.! - Powiedziała Iza, wręczając mi misia.
Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam z plecaka podobnego.
- Dziękuje.! – Powiedziałam przytulając ją. – Ten jest dla Ciebie.
Zawsze wymieniamy się prezentami w ten dzień. To jest taka nasza tradycja.:)  Wzięłam ją pod rękę i poszłyśmy pod klasę. Wszyscy mieli przyklejone uśmiechy. Po niektórych było widać, że są sztuczne.
- Zaraz wrócę – powiedziała Iza. Kiwnęła głową do kolegi, który stał na przeciwko nas, po czym uciekła do swojego chłopaka, rzuciła się mu na szyje i ukradkiem patrzała w moją stronę.
Dziwnie się poczułam w tym momencie. Zamyśliłam się, zupełnie nie zauważając, że ktoś do mnie podszedł.
- Hej, ślicznie dziś wyglądasz. – Rzucił wstydliwie chłopak, któremu Iza dawała dziwne sygnały.
- Cześć Kacper, dziękuje. – Odpowiedziałam uśmiechnięta. Był to mój przyjaciel i od razu wyczułam, że coś jest nie tak. – Coś się stało, jesteś jakiś zmieszany.?
- Nie nic … Tylko… Chciałem Ci coś dać. – Powiedział wyciągając zza siebie czerwono-białą kartkę w serduszka. – Proszę.
Stał przez dłuższą chwilę przede mną wpatrując głęboko swoje piękne niebiesko-szare oczy, po czym odszedł. Nie wiedziałam, co się dzieje. Totalnie mnie zamurowało. Stałam tam wryta przez około 5 min. ‘Obudziła’ mnie dopiero Iza, szczypiąc mnie w ramię.
Pierwszy raz byłam w takiej sytuacji, że mnie zatkało. Przez resztę lekcji nie byłam w stanie myśleć o niczym innym. Te kartki, które wcześniej dostawałam nie miały, aż takiego znaczenia. Długo o tym myślałam, czułam motylki w brzuchu. Cały czas przed oczami miałam jego twarz i te piękne oczy. Co chwile przez myśl przechodziło mi, że może się zakochałam, ale nie brałam tego na poważnie.
________________________________________________________________________________
I jak sie wam podoba .?
Komentarze mile widziane :D